Łazienka - pierwsze frustracje
Ach... Jak ja bym chciała zatrudnić projektanta wnętrz. Podjąłby za mnie te wszystkie decyzje i pewnie zaproponował kilka fajnych pomysłów. Kiedy zabierałam się za projekt łazienki, pomyślałam: "Małe pomieszczenie, będzie łatwo, szybko i przyjemnie." Powiem jedno... NIE JEST :D Ile ja się już nasiedziałam nad układem płytek... Za każdym razem było źle. Dołączając do tego moją zmienność gustów, wychodzi z tego temat rzeka na kilka tygodni.
Dobrze że przynajmniej trzymam się jednej gamy kolorystycznej (nie tak jak w przypadku kuchni, ale to już temat na oddzielny post). Zdecydowałam się na biel i drewno (wiem, niezbyt oryginalnie :) i tego się trzymam. Spodobały mi się bardzo płytki Porcelanosa Oxford Liston i ich też się trzymam, chociaż miałam już zwątpienie.
Oto (tylko niektóre) etapy mojej walki z łazienką. Nie zwracajcie uwagi na lampy, bo to przypadkowe modele, jakie udało mi się wstawić.
Ostatnia wizualizacja to obecnie mój faworyt. Ta wystająca nad sedesem część to będzie szafka.