Ocieplanie poddasza w odcinkach. Część II
Wczoraj dodstałam super prezent urodzinowy za który swoją drogą musiałam zapłacić :P. Chodzi o ukończenie elewacji i opiankowanie poddasza. Kolor szarego tynku jest idealny, taki jak chciałam, czyli w delikatnym kontraście z białą elewacją i łupkowym dachem. Zdjęcia wrzucę kiedy już zdejmą rusztowania.
Ale wróćmy do poddasza. O 7:00 rano przyjechał samochód z dwoma beczkami - czerwoną i niebeską :) - czy widzicie nawiązanie do pewnego filu science fiction? :D Ja nie musiałam wybierać, bo obie grały ważną rolę we wczorajszym zajściu. Drugi samochód przyciągnął za to agregat. Ponoć machina ta ze względu na swe potrzeby prądowe wysadza korki w okolicy, w związku z czym agregat jest niezbędny. Dzień wcześniej Panowie przybijali membranę od wenątrz w celu zapewnienia szczeliny wentylującej dach, jednak nie zakryli wszystkiego, więc kiedy rano usłyszałam pracującą maszynę przestraszyłam się że zapiankują poddasze tak jak je wczoraj zostawili, czyli niechlujnie. Na szczęście teść trzymał rękę na pulsie i sprawdzał jak przygotowali cały podkład. Dodatkowo dowiedziałam się że ta maszyna musi się rozgrzać na dwie godziny przed całą pracą O_O. Podsumowując, od 7:00 do 17:00 hałas był niemiłosierny. Nie jestem zazwyczaj wrażliwa na takierzeczy ale wczoraj nawet mnie przysporzył o ból głowy.
Opiankowaliśmy połacie dachu na poddaszu grubością 25 cm, sufity chyba na 18 cm (trochę poniżej kleszczy aby je zakryć) a strych na 16 cm - pomiędzy krokwiami. Kiedy dziś weszłam zrobić zdjęcia, oniemiałam z zachwytu. Jest tak cicho i jasno z lekką domieszką cytryny. O dziwo pianka wogóle nie pachnie. Rzeczywiście w 24 godziny wszystko odparowuje.
Powiem Wam jedno. Jeżeli chodzi o parametry termiczne to pianka otwartokomórkowa stoi na tym samym poziomie co średnia wełna mineralna (współczynnik plasuje się na poziomie w granicach 0,35-0,37) i tu nie ma co wciskać bajek że 10cm pianki to 20cm wełny (chyba że mowa o zamkniętokomórkowej), natomiast szczelność widać bardzo dobrze, nawet NAMACALNIE :).
Zobaczymy jak to się sprawdzi po latach. Jak już pisałam w postach wcześniej, u nas cena wełny (z robocizną) i pianki była taka sama więc zdecydowaliśmy się na nowsze i szybsze rozwiązanie.
Szybsze nie tylko ze względu na czas trwania robót, ale także ze względu na poszukiwania i dalekie terminy ekip wykonujących ocieplanie poddaszy wełną.
A tu nasz strych. Jak widać pianka znalazła sobie też drogę wyjścia pomiędzy deskami stropu, które zdążyły jeszcze mocniej "zeschnąć" :). W sumie to rozwiązało mój problem "Co jeśli coś wpadnie między deski na strychu" ;). Trzeba będzie wziąć jakiś nożyk i to wyrównać.