G-K, schody i przewiercony kabel
Od tygodnia ekipa wykonawcza walczy z płytami G-K. Wszystko zrobione dokładnie i schludnie... Prawie, bo wczoraj przypomniałam sobie że nad oknem we wschodnim pokoju biegła wiązka kabli na nieco innej wysokości niż pozostałe. Pech chciał, żeby profil sufitu wypadł dokładnie na tej wiązce :/. Mam żal do siebie, że nie zaznaczyłam fachowcom kabli na ścianach, z drugiej strony mam żal do nich, że nie zapytali o to sami (jak to miał w zwyczaju np: hydraulik). Nie jestem specjalistą i nie chciałabym myśleć za wykonawców. No nic... dziś przychdzi elektryk żeby zobaczyć jak ten problem rozwiązać.
W KOŃCU MAMY TEŻ STAŁE SCHODY NA STRYCH!
Panowie zamontowali je w międzyczasie, czekając na elektryka.
Na początku miałam opory żeby je otworzyć, bo bałam się że spadną mi na głowę, ale okazało się, że otwierają się powoli i spokojnie można je kontrolować :). Miałam wczoraj okazję przećwiczyć ich obsługę... wielokrotnie :). Kiedy posprzątałam strych i zeszłam na dół, przypomniałam sobie o mojej komórce pozostawionej na górze :), a kiedy już wyszłam z domu, zobaczyłam że zostawiłam otwarty wyłaz dachowy :D I tym sposobem po trzecim razie schody otwieram już bez problemu :D.